Click Me Click Me Click Me Click Me

17 listopada 2013

JEDNAK BĘDZIE O MIŁOŚCI

Miało być o karmieniu piersią. Miało być o miłości jak z filmu. Miało być o dzisiejszym spacerze. Miało być o rozmowach nocą, o docenianiu każdej chwili. Miało być o słoniu, który zakolegował się z Budzikiem. Tymczasem....


Obserwuję ostatnio na blogach niepokojącą tendencją do postów zapchajdziur. "Napiszę cokolwiek, wrzucę 3 zdjęcia i gupie ludzie będą szczęśliwe". No cóż, najwyraźniej czytali Kominka i zapamiętali to jedno "pisz, pisz, pisz". Moim zdaniem nie na tym to polega. Owszem, można pisać ale jak się ma o czym.  A jak się nie ma? Wygląda na to, że też można. Zatem w ramach manifestu ja też umieszczam dzisiaj post zapchajdziurę. O wszystkim i o niczym. Skoro wolno? Kto bogatemu zabroni?

Chciałabym umieszczać tu same rzutkie teksty, wysublimowane myśli, oryginalne komentarze. Tak wiele się ciągle wokół mnie dzieje, ale choćbym się (wstaw tu słowo, którego nie chcę używać), to nie spłodzę najoryginalniejszego na świecie tekstu tylko dlatego, że tak trzeba. Dlatego, że Tomczyk napisał. Fakt, czytałam, recenzję z resztą napiszę w najbliższym czasie, nawet podziwiam i się stosuję do większości zaleceń a nad mniejszością pracuję, ale nie i już! Nie godzę się.

Skoro jednak już zaczęłam o tej miłości jak z filmu. Że matkę z dzieckiem łączy szczególna więź wiedzą wszyscy. Albo prawie wszyscy. Powiedzmy, że większość. A ojciec? Gdzie w tym wszystkim jest tato, tata, tatuś? Okazuje się (co obserwuję w swojej, świeżutkiej jak bułka z piekarni o 6 rano, rodzinie) że ojciec, choć zazwyczaj go niewiele bo pracuje, dziecię ogląda sobie rano i wieczorem, spełnia rolę niebagatelną. Pierwszy miesiąc był chyba kluczowy. Ja nie mogłam się za wiele ruszać po cc, TB był z nami non stop w domu, na każde zawołanie. To on przynosił mi śniadanie do łóżka każdego dnia, gotował, sprzątał, wyręczał. Zajmował się wszystkim, a szczególnie nami. TB nie boi się pieluch, wstaje w nocy kiedy ja nie daję rady, zajmuje się Budzikiem jak swoim własnym (taki żarcik) i kocha. To ostatnie jest najważniejsze. Matce jest łatwiej. Zapewniała maluchowi ciepłe eM przez 9 miesięcy. Ale to na widok taty Budzik wyrywa się z rąk o 17:30 każdego dnia. Dzięki tacie nauczył się chwytać przedmioty. Do taty lubi się przytulać. To tata robi wieczorem masaż. Każdemu życzę takiego troskliwego ojca. TB jest wyjątkowy. Nie bez powodu został moim mężem ;). Budzik to wie i jest na pewno tak samo wdzięczny, jak ja.
























Pogoda pod psem. Zimno, wilgotno i szaro. A my tęsknimy za Safari. Dlatego Budzik ma nowego kumpla. Słonia bardzo Trąbalskiego. Sama uszyłam. Dumna jestem. 

TB: To słoń? Czemu ma taką długa trąbę?
TB, po paru minutach: I ogonka nie ma.
TB, po kilku kolejnych: Musisz mu doszyć ogon (SIC!)

Mamy gości. Kuzynka z mężem i synkiem.

MK (mąż kuzynki): Ogonek musisz doszyć.

Kur..- myślę sobie, o co facetom chodzi z tym ogonkiem ?!
























Nie Mamusiu, nic nie doszywaj, takie są fajne.


























14 komentarzy:

  1. Pozostaję w zachwycie nad: Twoją urodą, twoimi fotografiami, twoim macierzyństwem, twoją miłością (kierową do męża i Budzika), twoim stylem (włosy, ubiór, DOM!), twoim sposobem pisania, twoją świadomością... nie wiem jak skończyć... :) Pisz. I nigdy nie przestawaj...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu. Ty mnie nie zawstydzaj, błagam! Bo w piórka obrosnę i odlecę do ciepłych krajów (akurat by się przydało). Bardzo mi miło, dziękuję!!!!

      Usuń
  2. Zapomniałam o słoniku. On również mnie zachwycił! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja nie powiem, że to zapchajdziura... Jakaś treść jednak w tym poście jest :) Coraz ciekawiej się tu u Ciebie robi Aniu, bardzo lubimy opozycję do wszelkiej tandety :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Treść sama się wyklarowała "w trakcie" :). No mnie do tandety przyrównywać? No wiesz? ;)

      Usuń
    2. Ależ ja wręcz przeciwnie :)

      Usuń
  4. Ale się rozmarzyłam, bo miłość w życiu i ta przez duże M i ta przez małe m jest najważniejsza, pięknie piszesz Aniu, czuję to tam głęboko...... gdzieś we wnętrzu. Uwielbiam Słonia Trąbalskiego a Twój jest wyjątkowy, nieważne, że bez ogonka, ważne, że uszyty z miłości <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu, mam wlaczona moderacje komentarzy. Publikuje te dodane kiedy jestem przy komp. :)

      Usuń
  5. Aniu domyślam się, że moderujesz, ale ja napisałam później się zalogowałam w międzyczasie wszystko gdzieś połknęło i nic nie zostało napisane ( anormalnie pisze, ze komentarz ukaże się po moderacji. Nieważne, ważne, że się udało. Aniu cały dzień myślałam o tym co napisałaś :) Miłości ojca do dziecka i dziecka do ojca często nie zauważamy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak późno odpisuję. Masz rację Alu, często to mama jest na piedestale, a ojca się nie zauważa (ja to widzę w sklepach często, wśród ludzi i nie podoba mi się). Może to pozostałość sprzed lat, kiedy ojciec do domu wracał po pracy, pogłaskał dziecko po główce i tyle z miłości rodzicielskiej.

      Usuń
  6. piekny slon, piekna mama...slodziak z tego budzika :) kazdy takiego powienien w domu miec, albo i dwa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem takiego samego zdania!
      Do kompletu z Budzikiem będzie mi pasowała Katarynka i Guzik.

      Usuń
  7. Aniu słoń jest czaderski :D Czym go wypchałaś? :P
    Super wychodzisz na zdjęciach i ta radość bijąca od Ciebie...bezcenna :)
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Domi, słoń wypchany wypełnieniem z poduszki. Przymierzam się własnie do zakupu wypełnienia hipoalergicznego na kilogramy i metki z logo. Będziemy szyć zabawki.

      Usuń