Click Me Click Me Click Me Click Me

3 listopada 2013

10 TOP SERIALI .

Cześć. Mam na imię Anka i jestem serialomaniakiem. (Tu pada zbiorowa odpowiedź: Hi Anna.) Nie wiem kiedy ta choroba się zaczęła, dlaczego się rozwijała i ile jeszcze potrwa. Zawsze znajdę sytuację, w której powiedzonko z serialu jest "akurat". Posiłkuję się przede wszystkim Przyjaciółmi. Tymi serialowymi oczywiście. Często spotykam się z opinią, że ze mną nie do końca w porządku skoro zapamiętuję całe dialogi, odcinki....i serie.

Poniżej moja dziesiątka. Niektóre wstyd wymieniać ale co mi szkodzi? Kto bogatemu zabroni? Może akurat zjawią się fani zupełnie innych pozycji i walniemy sobie kilkoma spieprzajami. Listę otwiera bezapelacyjnie serial wszech czasów, a dalej kolejność przypadkowa.

1. Przyjaciele. Banalna historia. Sześcioro znajomych z Manhattanu. 10 sezonów i wszystkie utrzymują w mojej opinii ten sam poziom. Nie nudzą mnie. Bawią. Czasem czegoś nauczą (np. jak krawiec nie powinien mierzyć spodni, żeby nie wkładać głowy w indyka i czytać ostrzeżenia producenta na kondomach). Wzruszających momentów sobie nie przypominam, być może zamroczona żartami Chandlera.

 



2. Szkoła złamanych serc. Dobra, dobra. Przyznajcie, że też widzieliście co nie co. Serial inny bo australijski i młodzież odrobinę mniej zblazowana niż ta z Beverly High. Serial poruszał interesujące z punktu widzenia młodych ludzi problemy. Ciekawy przekrój społeczny. 



3. Beverly Hills 90210. Jeśli tak wyglądała typowa amerykańska młodzież w latach 90. to cieszę się, że tam nie dorastałam. Młodzi, piękni i bogaci. Młoda się wciąż czuję, piękna bywam a bogata dopiero zostanę. Najwyraźniej tam nie pasuję. Podczas emisji nacieszyłam oko widokami, tylko tyle i aż tyle. Formuła serialu lekka i prosta. Może aż za bardzo? Po jakimś czasie przestałam się orientować kto z kim się przespał i po ilu drinkach wpadł między nogi nie tej pani, której obiecywał. Taka młodzieżowa Dynastia. Koniec końców i tak kochałam tylko Dylana. Jakoś odstawał od reszty.



4. Cudowne lata. Kolejny amerykański serial ukazujący nam coś typowego. Tym razem padło na rodzinę. Czy jest ktoś kto nie kojarzy młodego Kevina Arnolda? Utożsamiałam się z nim bo był gnębiony przez starszego brata. Winnie Cooper wydawała mi się zabójczo piękna. Danica McKellar wcielająca się w tę postać dalej jest niczego sobie, ale sam serial stracił dla mnie urok. Albo to ja dorosłam i nie rajcują mnie szkolne kłopoty kurduplowatego chłopaczka albo nigdy nie było w nim nic szczególnego. Jedynie intro wciąż mi się podoba. To zasługa piosenki. Swoją drogą: zauważyliście rażące podobieństwo do czołówki Rodzinki.pl ?



5. Różowe lata 70. Krótko i na temat: ciekawy design, interesujące stroje, dobrze dobrana obsada. Urzekająca Debra Jo Rupp (grała również w Przyjaciołach). Wybaczcie filmik, z Debrą nic nie znalazłam. Całość widziałam raz i...nie będę już wracać do tego serialu.



6. Dr House. Oschły, szczery do bólu, charyzmatyczny. Kochają go wszystkie kobiety bo w gruncie rzeczy to wrażliwy człowiek i do tego świetny specjalista. Co z tego, że ćpun, kłamca i ignorant. Przy nim każdy lekarz polskiej służby zdrowia to idiota. Ba! Zdaje się, że gdyby go wcisnąć do Grey's Anatomy albo Ostrego Dyżuru, zrobiłby tam niezłą rozpierduchę. Nielegalnie. 



7. Dexter. W końcu seryjny morderca w roli głównej. Po obejrzeniu całości chciałam mieć w salonie krzesła z imitacją krwi za oparciu - tak bardzo polubiłam Dextera. Trochę rzeźnickie, co? Dexter Morduje. Celowo napisałam to wielką literą, bo to co robi zakrawa na swego rodzaju sztukę. Ale i tak go lubimy bo wycina w pień ludzi złych. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że jest policjantem. Raz wydaje mi się bardzo naturalny, normalny. Kiedy indziej widzę w nim ekscentrycznego samotnika. I zdecydowanie wolę tę drugą wersję.




8. Chirurdzy. Serial o grupie lekarzy pracujących w Seattle Grace Hospital. Na nowo koła nie wymyślili, ale trochę je unowocześnili i dodali bajery, których koło nie miało wcześniej. Przy Chirurgach Ostry Dyżur wypada blado. Twórcy poszli z duchem czasu i oprócz leczenia, które mam wrażenie schodzi na drugi plan, jest trochę seksu, relacji damsko-męskich i damsko-damskich. Fabuła rozwija się interesująco i nawet raz  mnie wzrusza: kiedy umiera George O'Malley. 



9. Co ludzie powiedzą. Akcja toczy się wokół Hiacynty Bukietowej (w rzeczywistości Bucket czyli wiadro) kontrolującej wszystko i wszystkich. Serial nie dla każdego bo angielski humor jest specyficzny a humoru jest tu pod dostatkiem. Mam dwie ulubione postaci: Ryszard (mąż Hiacynty) i Powolniak (jej szwagier). Jak ja podziwiam Ryszarda! Z taką babą bym zwariowała, a on znosi wszystko tak dzielnie, że zaczynam podejrzewać jakąś dupę na boku (ponoć najczęstsze schorzenie u mężczyzn). Powolniakowi można pozazdrościć lajtowego podejścia do życia. Pomyślałabym, że był inspiracją Jacka Cygana do napisania "nic nie robić, nie mieć zmartwień, chłodne piwko w cieniu pić" gdyby nie to, że piosenka powstała pierwsza.



10. Gotowe na wszystko zamykają moją listę. Przedmieścia wyidealizowane do bólu. Mieszkańcy piękni i uśmiechnięci. Porządek, którego ze świecą szukać gdzie indziej. W tej scenerii swoje problemy rozwiązywać będą cztery przyjaciółki ze swoimi rodzinami. Było ich pięć ale ta ostatnia postanowiła walnąć sobie kulkę w łeb i pozostać w serialu jako narrator. Przez wszystkie sezony zastanawiałam się, która z bohaterek najbardziej do mnie pasuje. Wiele wspólnego mam z Karen McCluskey chociaż nie wiem czy mam wystarczająco dużą zamrażarkę żeby trzymać w niej męża. Wykluczyłam Gabrielle bo nikt mnie nie molestował, nie mam ciągot do brylantów i nade wszystko marna ze mnie latynoska. Susan jest fajtłapowatą ciućmą i choć także mi zdarza się nią być to z tą postacią się nie identyfikuję. Została Bree, z którą dzielę pasję do gotowania i Lynette - najnormalniejsza z całej paczki. Z resztą sami zobaczcie. Cała ja:


Tę pozycję mogę polecić z czystym sumieniem. Nawet mój mąż ma w nim ulubionego bohatera, Carlosa Solis.

Tak naprawdę seriali, które oglądałam było dużo więcej. Bill Crosby Show, Roseanne, Seks w wielkim mieście, Z archiwum X, Frasier. Nie pamiętam ich tak dobrze jak tych z mojej dziesiątki. Nie są doskonałe, może nie wszystkie warte zobaczenia, ale w każdym można wskazać coś ciekawego. Jakiś okruch. Jakąś cząstkę siebie odnaleźć w gówniarzu, lekarzu i mordercy. Zwłaszcza w mordercy. Gdybyście mogli wybrać serial the best ever, który by to był i dlaczego? Mój już znacie. To Przyjaciele.

16 komentarzy:

  1. Wszystkie znałam ze słyszenia, ale nie wszystkie oglądałam. Jak dla mnie najlepsze są Cudowne lata i Dr House:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Aniu :)

    Gdyby przyszło mi stworzyć podobną listę seriali, wiele pozycji pewnie by nam się zdublowało. U mnie jednak Desperatki trafiłyby znacznie wyżej ;) Zgadzam się, że sceneria, ludzie, styl życia mocno wyidealizowane, momentami wręcz groteskowe, szczególnie jeśli chodzi o Bree Van De Kamp. Trudno się z nimi utożsamić, ale gdzieś tam podoba mi się ta konwencja, ten brak melodramatyzmu i traktowanie niektórych wydarzeń z przymrużeniem oka. Uważam też, że bohaterowie są niezwykle wyraziści i tak różni, że ciężko wyłonić ulubieńca. Każdy w swojej roli sprawdził się tu świetnie i gdyby z którejś z głównych postaci zrezygnować, myślę, że mocno dałoby się tę pustkę odczuć. Absolutnie najbardziej cenię jednak ten serial za genialny humor sytuacyjny - taki lekki, nienarzucający się, trochę mimochodem. I nie tracący na jakości wraz z napływem kolejnych serii. Dlatego właśnie jeśli oglądać Desperate Housewives to moim zdaniem tylko w oryginale, bez lektora. Niestety po przetłumaczeniu wiele traci, niektórych kwestii / gry słów po prostu nie da się tak oddać żeby śmieszyły równie mocno. Trochę - przyznam - rozczarowała mnie scena finałowa, zamykająca ostatni - ósmy sezon. Twórcy za bardzo tu według mnie poszli w bajkę. Ale ogólne wrażenie po obejrzeniu całości bardzo pozytywne.

    Z niewspomnianych tutaj seriali, polecam też angielską produkcję Skins, w szczególności serię 3-4. Serial jest specyficzny, młodzież też, pierwszy odcinek przyznam budzi mieszane uczucia, ale potem już się łatwo wciągnąć. Cenię go za realizm, wierne (zupełnie niehollywoodzkie) odwzorowanie współczesnej brytyjskiej młodzieży. Momentami bywa szokujący, ale pełno tam też mistrzowskich scen, dobrego humoru i klimatycznej muzy. We wspomnianych seriach 3 i 4 (co 2 serie zmieniają się bohaterowie, więc to trochę jakby 3 odrębne mini-seriale) mamy bardzo specyficznie przedstawioną historię miłosną. Chwilami trochę topornie, ale bez idealizowania, patetyczności, ze wszystkimi jej dobrymi i tymi trochę trudniejszymi stronami.

    To video fajnie oddaje klimat:
    http://www.youtube.com/watch?v=DMUGKpovPyw

    Chyba to tyle. Uff! ;)

    A Przyjaciół też kocham :) Mimo upływu lat ciągle śmieszą tak samo :)

    Pozdrowienia!
    Drop_Inn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dropku, po Przyjaciołach kolejność przypadkowa. Gdybym miała uporządkować to Desperatki wylądowałyby na drugim miejscu. Chętnie zobaczę te, które wymieniłaś. Muszę się sama przekonać czy będą warte oglądania. Tylko z czasem ciężko.

      Usuń
    2. A! Zapomniałam. Jeszcze podobno Sherlock dobry, ale sama nie miałam jak na razie okazji żeby się przekonać czy to prawda ;)

      Usuń
  3. Też mam swoje ulubione seriale - mój no. 1 to "Chirurdzy", pasjami oglądałam też "Seks w wielkim mieście" i kiedyś tam "Gotowe na wszystko" oraz za młodu "Ally McBeal".

    Za to mój mąż to maniak "Przyjaciół". Do teraz co jakiś czas odpala kilka odcinków (średnio raz w tygodniu) i nie można mu wtedy przeszkadzać, chociaż wszystkie dialogi zna na pamięć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Przyjaciół! Włączam dvd zawsze podczas prasowania, a więc co najmniej raz w tygodniu.
    Desperatki lubię, choć jak dla mnie zbyt odrealnione.
    No i najnowszy mój faworyt to "Bez tajemnic" z absolutnie cudowną St. Celinską w 3 serii, Gajosem w drugiej, K. Jandą, Magdą Cielecką. Polecam!

    I pozdrawiam serdecznie :-)
    Emma M. też z FM ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bez tajemnic" nie widziałam, ale na pewno zobaczę.

      Usuń
  5. Nie ma mojego ukochanego serialu, może nie oglądałaś? Jak poznałem Waszą matkę :) Supernaturals też oglądałam maniakalnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oglądałam, mam teraz czas oglądać tylko to co na dysku ;).

      Usuń
    2. koniecznie obejrzyj jak poznałem Waszą matkę, humor jest na najwyzszym poziomie, przynajmniej ja taki uwielbiam :)

      Usuń
    3. W takim razie muszę obadać ten serial :).

      Usuń
  6. Moim nr 1 jest właśnie Jak poznałem Waszą matkę - How I met your mother, koniecznie po angielsku (no niestety nie wszystko da się przenieść na polski, serial dużo traci na tłumaczeniach). Ja oglądam seriale dla potrzymania znajomości języka a te komediowe są zwykle ciekawsze niż filmy z tego gatunku. Ostatnio New Girl Jess, Baby Daddy, Switched at Birth, Hart of Dixie ze świetnym południowoamerykańskim akcentem.
    Pozdrawiam
    Magda (skibusia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy znam język na tyle dobrze zeby oglądać w oryginale, pewnie gubiłabym niuanse. Próbowałam już z Cougar Town (polecam). Pozostałych wymienionych w ogóle nie znam, chętnie zobaczę zajawki. Dzięki!

      Usuń
  7. "Przyjaciele" górą :) nigdy nie oglądam Przyjaciół sezonami... nie czekam już na każdy nowy odcinek bo wszystkie już widziałam... ale jeśli śmigam pilotem i gdzieś akurat leci ten serial to śmigać przestaję i zostaję :)

    OdpowiedzUsuń

  8. Aniu jeśli lubisz kryminały, to pewnie spodobałby ci się serial Boardwalk Empire. Mój Słowak ten serial po prostu pożerał. Akcja toczy się w Ameryce w latach 20-tych w czasach prohibicji.
    Mnie osobiście ten serial aż tak nie zauroczył, większą uwagę zwracałam na scenerie inetierów w stylu vintage niż na fabułe.

    http://www.youtube.com/watch?v=Y6Ra8PdXa9k

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczyłam i tak sobie myślę, że to chyba nie dla mnie. Ameryka lat 20-tych brzmi pociągająco, ale może wciągnęłabym się gdybym od A do Z zobaczyła? Już mam sporą listę nowości, wielkie dzięki!

      Usuń